poniedziałek, 29 lutego 2016

Alabastros

Spod twych palców
posągiem mnie uczyń

dotykiem przyozdób
moje biodra krągłe

pasma miękkich włosów
ułóż w swoich dłoniach

z namiętnych szeptów
upleć skrzydła drżące

uformuj spojrzeniem każde zagłębienie
a pragnienia tchnieniem

stwórz mnie swym istnieniem


wtorek, 23 lutego 2016

Lubię kiedy noc przechodzi w dzień...

Lubię ten moment...gdy noc przechodzi w dzień
Lubię wpatrywać się w pastelowe kolory świtu
Lubię słuchać nieśmiałego śpiewu rozbudzonych ptaków
Lubię mgłę co zawisa na łąką
I ciszę, z jaką płynie
Lubię dreszcz zimna na mojej skórze
gdy stąpam rozedrgana, owiewana chłodem poranka
Lubię krople rosy lśniące na misternych pajęczynach
I śpiące, zwinięte główki kwiatów
Lubię wciągać do płuc chłodne pachnące powietrze
I czuć jak mnie wypełnia..
Lubię wiatr który całuje mnie od rana
Lubię wilgotne liście kołyszące się pod moim spojrzeniem
Lubię dotykać językiem kropli, które leżą w ich zagłębieniach
Lubię zamknąć w dłoni, mały kamyk
z drogi którą idę...

 Lubię czuć życie..


niedziela, 7 lutego 2016

Żelazna Bogini Litości

Obskurne schody...Odrapane ściany....Kariatyda schodziła po nich powoli w czeluść piwnicy,nie wiedząc,że za chwilę otworzy bramy do raju,ukrytego przekornie pod powierzchnią tętniącego życiem miasta....Brama była z prześwitujących światłem,kolorowych kawałków witraży..piękna i kusząca...Kariatyda nacisnęła klamkę,ruchem mało przekonanym...
I oczom jej ukazał się widok...Pary w namiętnych objęciach i pocałunkach,ułożonej na miękkim,wzorzystym dywanie.Obok stał stolik ,a na nim parował czajniczek herbaty i dwie maleńkie,porcelanowe czarki...
Kariatyda wstrzymała oddech,bo scena ta nieco ją zaskoczyła ale w tej samej sekundzie,uśmiech zawitał na jej oblicze,bo poczuła się nagle w miejscu wyjątkowym,mając przy boku jakże niezwykłą osobę...
Ceglane ściany i kamienne sklepienie nadawały miejscu intymny charakter a drewniane rzeźbione meble były dopełnieniem całości. Sącząca się delikatna muzyka była tłem do rozmów,które wypełniały to magiczne wnętrze,nadając mu obraz żywy i zmieniający się jak tocząca się w świetle kula,fosforyzująca swymi barwami w zależności od promieni słońca.
W tej atmosferze,każąc parę chwil na siebie czekać... Pojawiła się Żelazna Bogini Litości...Otulona w brunatno -kamienny płaszcz,a kiedy uchyliła jego rąbka,ukazało się świetlisto-kwiatowe wnętrze i z każdym kolejnym łykiem zdawało się zmieniać,falować jak zmieniają się i falują,lata żywota istoty ludzkiej.

Żelazna Bogini Litości ma swoją historię....
Otóż w Chinach mieszkał swego czasu ubogi chłop w ubogiej wiosce. Wei – bo tak się nazywał – co dzień chodził na swe pole pracować. Pewnego razu zauważył w zaroślach opuszczoną świątynię Guanyin, w której stała jej figura. Wei mijał świątynie co dzień lecz dotąd jej nie zauważył. Jako, że był pobożny postanowił zaopiekować się przybytkiem i figurą Guanyin. Nie było go stać na wyremontowanie świątyni ale mógł ją chociaż posprzątać. Wyciął więc zarastające ją krzaki, zamiótł podłogę i wyczyścił figurę. Odtąd dwa razy w miesiącu przychodził sprzątać świątynie i palić w niej kadzidło. Po wielu miesiącach przyśniła mu się Bogini przemawiająca do niego. We śnie dowiedział się, że powinien udać się do niewielkiej jaskini za świątynią gdzie znajdzie nagrodę za swe dobre uczynki. Wei udał się na miejsce i okazało się, że w niewielkiej grocie znalazł sadzonki herbaty. Zabrał je na swoje pole i pielęgnował aż powstała niewielka plantacja. Roślinami podzielił się z sąsiadami ponieważ herbata okazała się wyśmienita i nadawała się do sprzedaży. Jej popularność szybko rosła, a uboga wioska podniosła się z nędzy. Tak oto Bogini odmieniła życie biednego Wei i jego sąsiadów.
Właśnie na jej cześć nazwano herbatę jej imieniem. Dlaczego żelazna? Tutaj zdania są podzielone. Jedni uważają, że posąg Bogini o którą dbał Wei,była właśnie z żelaza. Inni natomiast uważają, że to przez większą wagę herbaty.Okazuje się, że podobne herbaty zajmujące tę samą objętość ważą mniej. Chodzi o to, że listki Tie Guan Yin są duże i ciaśniej zwinięte co sprawia, że sucha herbata zajmuje mniej miejsca.

Tak oto, Katiatyda po raz kolejny przekonała się o cudzie życia i doznawania...O darze zmysłów,które dostajemy w prezencie...O miękkości słów,które mogą stać się najpiękniejszym dotykiem,gładzącym w czułości uśmiechniętą radośnie duszę...O darze dzielenia się,z kimś kto czuje podobnie... O bliskości,która może sprawić,iż wyrosną Ci skrzydła...i każdego dnia usłyszysz ich szum...w wietrze,w spojrzeniu,w wiekowym kamieniu ściany...
Kariatyda zamknęła oczy i wyszeptała...
Bogini Guanyin,
Dziękuję za dłonie...Dziękuję za palce...mogę nimi dotykać świata...Za spojrzenie,które wnika w głąb mnie...i trwa ..
Za cud życia.